środa, 27 lutego 2013

Odcinek 5., sezon 1

Odcinek piąty, autorstwa Karoliny.


 - No pięknie! – Stefan był wyraźnie zdenerwowany – Nie ma to jak zaufać pierwszej lepszej muchołówce! I co my teraz zrobimy?
- Spokojnie. Daj mi chwilę, coś wymyślę – powiedział Filip.
Przyjaciele przez jakiś czas siedzieli w milczeniu. Nagle odezwał się Bociek.
- Pamiętacie ten moment, gdy Celina została porwana? Czy nie wspominała przypadkiem coś o swojej walizce? Bo ja ją cały czas mam…
Ptaki wyraźnie się ożywiły. Szybko otworzyły walizkę. Ich oczom ukazały się przedziwne urządzenia –
krótkofalówki, jakieś mini – radia itp.
- Profesjonalna aparatura szpiegowska. Idealny podsłuch najnowszej generacji, chyba jakieś środki
usypiające… - Jynx wymieniał bez zająknięcia.
Przyjaciele spojrzeli na niego zszokowani.
- No co, nie patrzcie tak… W Afryce zapisałem się na szkolenie szpiegowsko – obronne…
- I dopiero teraz nam to mówisz?
- Nie pytaliście…
Stefan przewrócił oczami i westchnął.
- No pięknie… Ale mamy jakieś podstawy… To co – zdecydujmy, co dalej.
- Bociek, ty masz dobry wzrok – podleć trochę i rozejrzyj się po okolicy. Stefan i Jynx w tym czasie poszukają czegoś do jedzenia. A ja rozejrzę się za noclegiem dla was – to powiedziawszy Filip oddalił się bezszelestnie.
Lecąc rozmyślał o wydarzeniach ostatnich dni. Nagle uświadomił sobie bardzo ważną rzecz. Dookoła było cicho. Zbyt cicho. Przerażony swoimi przypuszczeniami zawrócił i pognał do przyjaciół.

niedziela, 24 lutego 2013

Odcinek 4., sezon 1.


Odcinek czwarty, tym razem autorstwa Ingi, czyli Venesuel z Juniora :)


-Biada nam! - jęknął Jynx – Najpierw stary Myszołów, teraz Łozówka? Tym sposobem, nikt z nas się nie ostanie, zanim dotrzemy do siedziby Uchacza
- Niestety... – Stefan, mimo że zawsze był pełen werwy, teraz smętnie zwiesił głowę – Nie mam pomysłu, co teraz zrobić…
- Pozostaje dążyć do celu – ponuro odrzekł Bocian.
Filip milczał. Zmrużył oczy i wydawałoby się, że zasnął, gdyby nie kiwał się miarowo w przód i tył. W rzeczywistości zastanawiał się jak uratować porwanych przyjaciół. W końcu zrezygnowany rzekł :
- Prześpijcie się, o brzasku ruszamy dalej. Ja pierwszy trzymam wartę.
Towarzysze jedynie mruknęli potakująco i usadowili się nieopodal drzewa, na którym zasiadł puszczyk i wkrótce zasnęli. Sam Filip z początku siedział nieruchomo wsłuchując się w odgłos miarowego oddechu przyjaciół i nieprzyjemnego skrzypienia gałęzi poruszanych tchnieniem wiatru.
W końcu usnął i trwał tak do rana.

O brzasku Filipa obudził tryl rodziny Muchołówek, które zamieszkiwały rosły dąb, nazywany także Trznadlim . Puszczyk rozwinął bezszelestnie skrzydła i zleciał do Bociana, który spał jeszcze na zielonej murawie.
- Hmm... ? - Bociek westchnął zaspany – O co chodzi?
- O Uchacza! - odrzekł zeźlony Filip – Wstawaj, niebawem ruszamy.
Na dźwięk samego imienia Uchacza, Bocian otrząsnął się natychmiastowo ze snu.
- Eh... - mruknął – A miałem takie ładny sny o Afryce, także inne od rzeczywistości... niepotrzebnie mnie budziłeś!
- Na marzenia, będzie czas później – powiedział puszczyk - ( Mam taką nadzieję – dodał w myślach ) teraz ruszamy. Pomóż mi obudzić Stefana i Jynxa.
Godzinę później, całą drużyna była gotowa do wymarszu. Już mieli ruszyć, kiedy jakaś nieduża biało – brązowa ptaszyna  usiadła na młodych pędach bluszczu.
- ...Witajcie. - zaczęła nieśmiało – Jestem Mania, muchołówka. Słyszałam nieco o waszych przygotowaniach do drogi. Czyżbyście ruszali do siedziby Uchacza?
- Tak – odparli wspólnie przyjaciele – A... o co chodzi?
- Mogłabym wam wskazać drogę... Wiem, gdzie mieszka! - odrzekła podekscytowana.
Przyjaciele spojrzeli po sobie. Co prawda, Mania wyglądała na godną zaufania, ale ostrożności nigdy za wiele.
- A skąd to wiesz ? - zapytał podejrzliwe krętogłów.
- Zabłądziłam kiedyś w tamte rejony... Nie myślcie, że jestem jego szpiegiem!
- Wierzymy Ci – odparł znużony Filip – Prowadź.
Muchołówka pomknęła przed siebie na północ. Dość długo przedzierali się przez zarośla i zwoje bluszczu. W końcu, kiedy zaczynało się zmierzchać ujrzeli ponurą sosnę, która oplatała się wokół wiotkiej brzozy. Wokół panował półmrok, tylko księżycowa poświata lśniła na szpilkach potężnej limby.
Muchołówka zniknęła.

Pozdrawiamy,
Sowia Ekipa :)

Odcinek 3., sezon 1.

Tym razem odcinek trzeci  - autorstwa Emilki, czyli kormoran_13 z OTOPJuniora :)

Nadałam Łozówce imię Celina. :)


Wieczorem, jeszcze tego samego dnia, Stefek poleciał odwiedzić łozówkę. Spotkał ją tam, gdzie najbardziej lubiła przesiadywać – na starej wierzbie na obrzeżach lasu. Śpiewała swoją pieśń, która jak zwykle była cudowna.
 - A co ty tutaj robisz o tej porze? – spytała mała, brązowa ptaszynka, przerywając swoją piosenkę.
- Wiesz o tym, że porwali myszołowa?
 - Ale jak to? Nie mogli go porwać! On prowadzi mój ulubiony sklep, a niedługo skończy mi się mój puder! Co ja teraz zrobię?
Stefek osłupiał.
 - Żartuję! – zaśmiała się Celina i wesoło zaćwierkała.
Wróbelek odetchnął z ulgą i uśmiechnął się, ale po chwili powiedział:
 - Dobra, to nie czas na żarty. Sytuacja jest poważna. Jutro rano cała nasza „ekipa” zbiera się pod dziuplą Filipa…

Następnego dnia przyjaciele czekali w umówionym miejscu. Stefek przyleciał ostatni.
 - A gdzie łozówka?
 - Ona przecież nie miała z nami lecieć – odparł bociek.
 - Myślę, że powinna nam pomóc. W końcu jest już dorosła. Polećmy po nią – zarządził Filip.
Jak powiedzieli, tak zrobili.
 - Co tak wcześnie? Jeszcze się nie uczesałam! – usłyszeli znajomy głos dobiegający ze starej wierzby.
 - Daj spokój. Uczeszesz się po drodze – odparł zdenerwowany bocian.
 - Dajcie mi pięć minut! Muszę się spakować!
 - Czuję, że będą z nią same kłopoty… - westchnął cicho.
 - Słyszałam to!
Po pięciu minutach Celina zjawiła się z wielką fioletową walizką na kółeczkach. Krętogłów upadłby do wody, gdyby Filip za nim nie stał.

Wieczorem wszyscy usiedli wyczerpani pod drzewem. Podróż była wyczerpująca. Na dodatek Celina bardzo opóźniała ich wyprawę targając za sobą swoją walizkę. Jednak nic nie dodałoby im otuchy tak, jak jej cudowny śpiew.
 - Jeżeli będziemy iść w takim tempie, nie dojdziemy do siedziby Uchacza w ciągu tygodnia – westchnął bociek.
 - A dlaczego idziemy akurat do niego? Przecież nie wiemy dokładnie, kto go porwał. – spytał Stefek.
 - On jest pierwszy na liście podejrzanych – odparł Filip.
Kilka sekund później zobaczyli czarną sylwetkę jakiegoś dużego ptaka, który krąży nad polem. Przeleciał im przed oczami i przez chwilę stali, a właściwie siedzieli jak wryci. W tym samym momencie cudowna pieśń łozówki została przerwana. Celina została porwana przez tajemniczą istotę. Usłyszeli tylko jej cichutki pisk:
 - Walizka…

Pozdrawiamy :)
Sowia Ekipa

Odcinek 2., sezon 1.

Witajcie :)

Tym razem odcinek drugi, autorstwa Gabrieli :)

- Musimy go odnaleźć! - wykrzyknął Bociek, kiedy tylko dowiedział się o wszystkim.
- Pytanie tylko- jak?- mruknął trochę niezadowolony Stefan.
- W to wszystko zamieszany musi być Uchacz. Przecież, o ile się nie mylę, Myszak był jednym z tych jego "dostawców"...- zastanawiał się krętogłów. 
- Ale dlaczego go porwał? O co mu chodziło? I czy to na pewno jego sprawka?- martwił się Filip.
Czwórka przyjaciół miała mnóstwo pytań, a żadnej odpowiedzi.
- Dobra, postanówmy coś, bo czas nagli.- westchnął Stefan, wpatrując się w płomiennie czerwone słońce chowające się za linią horyzontu. Powiał zimny wiatr, zaszeleściły liście na drzewach. Bociek się wzdrygnął.
- Słońce zachodzi...- powiedział cicho- Co robić? Co robić?
- Po pierwsze- nie ważne, kto porwał Myszołowa, on ma na pewno teraz jakieś kłopoty i potrzebuje pomocy. To jest moim zdaniem sprawa najważniejsza, więc musimy się przynajmniej dowiedzieć, gdzie on jest i co się z nim dzieje- powiedział zdecydowanie krętogłów.
- Masz rację, Jynx.- rzekł Filip- jego dobro jest teraz najważniejsze. 
- Należy bezzwłocznie udać się na ratunek!- wykrzyknął wróbel Stefan, podlatując przy tym kilkanaście centymetrów do góry. 
- A ja myślę, że trzeba z tym poczekać do rana. Spakujemy się i odpoczniemy, a jutro ruszymy na ratunek staruszka- zaproponował Bociek, któremu nocna wyprawa jakoś nie przypadła do gustu.
- Ale... Myszak potrzebuje pomocy!- krzyknął zapalczywie Stefan.
 - Dobra, Bociek ma rację. Stefciu, chyba nie widzisz najlepiej w nocy?- zapytał ironicznie Jynx zerkając w stronę ostatnich promieni słonecznych. Wróbel zmarkotniał.
- Ale Filip...- zaczął.
- Nie martw się, w dzień widzę jeszcze lepiej niż w nocy- roześmiał się puszczyk. Po chwili jednak spoważniał.
- Dobra chłopaki, widzimy się jutro pod moją dziuplą. Tu- w tym miejscu. Myślę, że nie trzeba wam mówić, co macie ze sobą zabrać- rzekł Filip. 
Pożegnali się. Puszczyk z uśmiechem spojrzał na Boćka, który leciał tak szybko, jakby goniło go całe stado rozwścieczonych  puchaczy Uchaczy. "Chłopak szczególnie odważny to nie jest..."- pomyślał z sympatią o przyjacielu Filip, po czym bezszelestnie wylądował na gałęzi, a z niej wleciał do dziupli. Spojrzał na las, który ogarnięty mrokiem nocy i oświecony światłem księżyca, rzucał tajemnicze cienie, podobne do jakichś nocnych straszydeł. Filip nie bał się cieni, drzew i leśnych odgłosów. Wychował się tutaj, nauczył życia i radzenia sobie w naturze. Mimo to odczuwał dziwny niepokój, lekki strach i smutek. Nadal nie doszedł do siebie po tej sprawie z myszołowem. Czuł, że teraz w jego życiu coś się zmieni. Nie będzie tak jak dawniej. Trzeba się koniecznie pozbyć Uchacza. Tylko to nie będzie takie łatwe... 
Filip ciężko westchnął i zmrużył oczy. Po ziemi przebiegła jakaś mała łasica. Obok przeszła sarna, która wpatrywała się w jego dziuplę uważnymi, błyszczącymi w mroku oczyma. Puszczyk postanowił, że uda się na polowanie na dosyć odległą łąkę. Bał się polecieć na tą graniczącą z lasem. Może i nikt nie przyznał jej Uchaczowi, ale ten uważał ją za swoją własność. Filip miał więc swoje
powody, żeby polować na gryzonie gdzie indziej. 

Wychylił głowę z dziupli. Już miał rozwijać skrzydła, kiedy nad jego głową przemknął cień. A za nim drugi, ogromny i przerażający. Kątem oka zobaczył, jak dwa nieokreślone kształty zderzają się ze sobą i szamocą. Nagle usłyszał krzyk. Przenikliwy, donośny, piskliwy. Błagający o pomoc. Wtem zobaczył parę wielkich, rozwijających się skrzydeł, znikających powoli w mrocznym lesie. 
 
Nastała cisza.

Pozdrawiamy :)
Sowia Ekipa

Odcienk 1., sezon 1.

Witajcie :)

Odcinek pierwszy autorstwa Karoliny - na OTOPJunior bardziej znanej jako Puszczyk :)Przypominamy, że wróbel został "ochrzczony" imieniem Stefan :)

Filip niechętnie otworzył oczy. W dziupli panował półmrok. Odkrył to miejsce dwa dni temu w Grzmiącym Lesie, i jak na razie służyło mu dobrze. Dziupla była dość obszerna, a znajdowała się wysoko nad ziemią w starym dębie. Z jednej strony drzewo otaczał rozległy las bukowy, z drugiej rozciągały się obfitujące w myszy pola. Myszy… Filip poczuł lekki głód, ale słońce jeszcze nie skryło się za horyzontem, więc musiał poczekać na polowanie. W nocy był nieco bardziej bezpieczny, gdyż mieszkający wśród skał na skraju pól puchacz Uchacz zajęty był konsumpcją złowionych przez dwa puszczyki uralskie myszy. Filip wzdrygnął się na myśl o Uchaczu – w całym ptasim świecie krążyły legendy o jego okrucieństwie, a także nielegalnych akcjach jego firmy. Nikt jednak nie potrafił – czy też nie próbował - mu tego udowodnić. Te rozmyślania przerwał nagły szelest, a po chwili w otworze dziupli pojawiła się głowa wróbla, a za nią także charakterystyczny dziób krętogłowa.
- Filip! Nareszcie cię znaleźliśmy! Wyłaź szybko, stało się coś strasznego! – Stefek był wyraźnie zdenerwowany, ale też przestraszony, co było u niego rzeczą rzadką. – Bociek czeka na dole.
Po chwili czwórka nietypowych przyjaciół siedziała pod dębem – puszczyk, wróbel, krętogłów i bocian.
- Porwali starego Myszołowa!
Siła zaskoczenia, jaka zadziałała na Filipa po słowach wróbla, była porównywalna do siły wybuchu bomby.
- Jak to… porwali?
- Drzwi w jego sklepie są otwarte na oścież, rachunki leżą rozsypane, a jego nie ma – krętogłów powiedział to z charakterystycznym dla siebie spokojem, lecz mimo to sprawiał wrażenie, jakby nie wierzył we własne słowa.
- Może… wyjechał?
- Nie. Stefan pytał znajomych – przy sklepiku widzieli Uchacza.
Wśród przyjaciół zapanowała cisza. Wiedzieli, że muszą coś zrobić, ale to było bardzo niebezpieczne. Gdyby wiedzieli, jak bardzo niebezpieczne, może ich decyzja byłaby inna…

Pozdrawiamy
Sowia Ekipa

Charakterystyka bohaterów

Witajcie na oficjalnym blogu Sowich Przygód :) Na razie wrzucamy "zaległą" charakterystykę.

Filip
Ptak tegoroczny; pomocny, wrażliwy, na pozór delikatny, ale w rzeczywistości bardzo odważny, gotów wiele poświęcić dla przyjaciół. A przede wszystkim – główny bohater :)
Bociek
Jest to bocian biały, który jest młodym "tegorocznym". Właśnie wyleciał z gniazda i jest bardzo ciekawski. Poznał Filipa kiedy przez swoją wielką ciekawość zajrzał do jego dziupli. Od tej chwili są dobrymi kolegami.  Jest bardzo miłym Boćkiem, chociaż zbyt ciekawskim :)
Łozówka
Łozówka jest już dorosłą samiczką łozówki. Przepięknie śpiewa (jak wiadomo u łozówki śpiewają i samica i samiec). Wygląda na trochę zarozumiałą, jednak w rzeczywistości chętnie wszystkim pomaga. Puszczyk nigdy jej nie widział, jednak w każdą wiosenną noc, chociaż na chwilę przylatuje w miejsce, gdzie z gęstwiny zarośli dochodzi jej głośny, melodyjny, czarujący śpiew...
Krętogłów
Inteligentny, błyskotliwy, ma dwa lata; Filipa poznał przypadkowo - po prostu natknął się na niego na drzewie, i od tego momentu stali się przyjaciółmi. Na pozór spokojny, w rzeczywistości niekoniecznie. Lubi słuchać muzyki, niekoniecznie spokojnej :)
Wróbel
Szalony ryzykant, ma rok; Na początku razem z kolegami bardzo hałasował na widok Filipa, ale ostatecznie się zaprzyjaźnili. Ma mnóstwo pomysłów, i stara się na bieżąco wprowadzać je w życie - z różnym skutkiem :)
Uchacz
Puchacz Uchacz - "bandzior" jakich mało; nie dość, że w młodości był ptasim piratem, i dlatego na jednym oku ma przepaskę, to jeszcze ma "na usługi" dwa puszczyki uralskie, i trzęsie branżą kosmetyczną w ptasim świecie. Jego firma UCHACZ S. A. zajmuje się sprzedażą "nowych" piór.
Myszołów
podstarzały myszołów, prowadzący także mały sklepik z branżą kosmetyczną. Do tej pory dostarczał Uchaczowi materiały itp., postanowił odmówić już współpracy, ponieważ jego interes upadał. Jednak te produkty, które dostarczał puchaczowi były bardzo ważne, dlatego Uchacz chce za wszelką cenę odzyskać tę umowę…

Pozdrawiamy :)
Sowia Ekipa