wtorek, 23 lipca 2013

Odcinek 11., Sezon 1


Odcinek 11 autorstwa Ingi :)
Niedługo potem usłyszeli donośny gong rozchodzący się echami po komnatach. Bociek drgnął i napuszył się niespodzianie, a przyjaciele spojrzeli po sobie niepewnie.
- Najwyższy czas! – zaświergotała do nich ożywiona sosnówka – Chodźcie! Królowa nie będzie długo czekać – rzekła i sprowadziła ich schodami na dół ku potężnym, pokrytym masą perłową drzwiom, które strzegły cztery dzięcioły.
- O matko,  jezu chryste – jęknął z podziwem Stefek, który patrzył z lekkim obłędem na wejście do Sali Tronowej. W końcu jednak otrząsnął się – Wypasiony zamek, co?
- Och, zaraz będziecie mieli co podziwiać – zachichotała rozbawiona sosnówka – To jeszcze nic.
Nagle drzwi zaczęły się powoli otwierać przy dźwiękach trąbek i fanfar. Dopiero teraz zobaczyli całe ich piękno – były to bowiem ogromne, masywne drzwi z mahoniu, pokryte perłą, o okuciach ze srebra i złota. W dodatku całe były rzeźbione w postaci wszystkich możliwych dzięciolich królów; począwszy od Eryka Puszystego, poprzez Brunhildę Wspaniałą, na Zegfrydzie Łagodnej skończywszy.
- Ojojć! – szeptali co chwila przyjaciele. W końcu jednak drzwi otwarły się szeroko i oboje zobaczyli ogromną salę urządzoną ze wprost nieprawdopodobnym przepychem. Było to długie i szerokie pomieszczenie rzeźbiona w białym marmurze i kości słoniowej, ze stropu jego zaś zwieszały się piękne żyrandole, na których jasno płonęły świece. Po obu stronach Sali patrzyły na siebie z naprzeciwka posągi dzięciolich królów. Widząc to Jynx wyprostował się i podniósł dumnie głowę – w końcu on także był dzięciołem. Przez salę biegł długi jaśniejący złotem i kamieniami szlachetnymi dywan. W oddali zaś zobaczyli tron w kształcie otwierającego się pąka róży.
- O raju – westchnął Stefan i przyjaciele musieli go złapać, aby nie padł jak długi na ziemię. Wszyscy zresztą byli zafascynowani bogastwem Zamku. Wkrótce doszli pod sam tron i wtedy dopiero zobaczyli królową. Jak mogli jej wcześniej nie dostrzec? Była to wysoka i zgrabna dzięciolica, o czarnym i lśniącym upierzeniu. Na głowie miała subtelną czerwoną plamkę, a oczy jej lśniły satysfakcją i ożywieniem. Odziana była w zwiewne, jedwabne szaty i srebrzysty diadem.  Przyjaciele zamarli w zaskoczeniu. Jynx zaś wpatrywał się w nią z mieszaniną zachwytu i niedowierzenia na dziobie.
- Witajcie, moi mili – zaczęła królowa Felicja. Miała zaskakująco miękki i przyjemny głos. Jynx westchnął i był bliski omdlenia. Jedyną osobą, która nie dała się całkowicie uwieść pięknie i bogactwu Sali był Filip, który patrzył z szacunkiem na Felicję. Skłonił się jej, a za nim również i jego towarzysze.
- Witaj, pani – Filip uśmiechnął się przyjaźnie, ale i z uniżeniem – Czy zechcesz udzielić nam pomocy w potrzebie?
- Na początku opowiedzcie mi swoją historię – poprosiła Królowa. Tak więc opowiedzieli jej całe swe dzieje począwszy od porwania starego Myszołowa. Kiedy skończyli królowa zmarszczyła się.
- Sądzę, że na początku powinniście nieco odpocząć…
- Odpoczywaliśmy! – przerwał jej Stefan, ale umilkł, gdy przyboczna straż królowej zmierzyła go piorunującym spojrzeniem. Sama Felicja zaśmiała się tylko perliście i zeszła z podwyższenia krocząc ku nim z czarującym uśmiechem na dziobie.
- Powinniście wypocząć – rzekła nieugięcie – Heroizm nie wyparuje w tym czasie z waszych serc.
- Królowo – bociek skłonił się – Nasi przyjaciele są w potrzasku! Każda chwila jest cenna! Musimy cih uratować!
- Dlatego też wysłałam swoich najznakomitszych szpiegów i mówców, aby wybadali sprawę, a w razie czego negocjowali – łagodziła królowa – Sami nic nie zrobicie, a musimy obyć się bez strat. A teraz się prześpijcie, a jeśli chcecie moja urocza pokojówka – tu wskazała na sosnówkę, która się zarumieniła – was oprowadzi po ogrodach.
- Audiencja skończona – zasygnalizował dzięcioł syryjski, który stał za przyjaciółmi i dał im znak do odwrotu. Niedługo potem Bociek, Filip, Stefek, Jynx i sosnówka znaleźli się w pokoju gościnnym. Dopiero tu zaczęli się przekrzykiwać wychwalając przepych Sali Tronowej:
- A widzieliście ten tron? Był z kości słoniowej inkrustowany złotem i perłami!
- Tron to nic, kiedy się spojrzy na sufit, żyrandole i posągi!
- E, tam! Najpiękniejsza była królowa!
- Doprawdy? Czyżby się Jynxsiu zakochał?
- Dobre żarty!
W końcu Filip przerwał przyjaciołom:
- Ciszej! Nie da się myśleć w tym hałasie! – żachnął się.
- Hmm, no tak, to może lekka przesada – uśmiechnął się blado Bociek.
- Sosnówko, może pokażesz nam ogrody? – zaproponował Stefek, któremu bardzo spodobała się ta milcząca i nieśmiała ptaszyna.
- Oczywiście – uśmiechnęła się tylko sikora i poprowadziła ich ku altanom, które stały na zewnątrz. Wokół kwiaty wielu gatunków i kolorów falowały zgodnie i przyjaciele westchnęli zgodnie.
- Pięknie tu – szepnął Bociek i wszyscy umilkli chłonąc ciszę. Czasem tylko usłyszeli szemranie potoku, który przepływał obok kaskadami i przyciszone głosy służby. Filip usiadł na huśtawce i wkrótce zmorzył go sen. Tym razem jednak nie zobaczył Uchacza… Tylko jego cień snujący się po ścianach tajemniczych skałek. „O co tu, u diabła chodzi?” – mruknął puszczyk do siebie. Wkrótce zobaczył, że cień puchacza zgina się i kurczy tak jakby Uchacz upadł. Usłyszał tylko ohydny śmiech, który mroził krew w żyłach. Filip zaczął szybciej oddychać, zobaczył bowiem, że z mroku wynurza się potężny ptak, którego gatunku nie znał. Oczy jego lśniły złowieszczo z nieukrywaną nienawiścią.Ptak pochylił głowę i szepnął do Filipa:
-I co, mały puszczyku? Myślisz, że przeszkodzisz mi w planach? –  jego śmiech przerodził się w przeraźliwe charczenie – Nie uratujesz swoich przyjaciół, ale sam… Może… może mi się jeszcze przydasz. Żegnaj! – krzyknął i Filip stoczył się w ciemność.

sobota, 20 lipca 2013

Nominacja naszego bloga

Nasz blog został nominowany do "Liebster Awards" przezTigęLioness, znaną z Juniora jako Kawka13 (adres jej bloga to http://www.opowiesci-z-dnia-zwyczajnego.blogspot.com/).

Cieszymy się oczywiście przeogromnie! :)
Mieliśmy za zadanie odpowiedzieć na kilka pytań. Oto nasze wypowiedzi:



1. Obawiasz się duchów? Wierzysz w ogóle, że one istnieją, lub też że dusze po śmierci istnieją i mogą nawiedzać żyjących? 




Karolina: Na razie żadnego nie spotkałam ;), więc nie mam powodu, aby się ich obawiać. Mam nadzieję, że życie po śmierci istnieje, i nie widzę powodu, dla którego od czasu do czasu taka dusza nie mogła się pojawić na ziemi – jak w filmie „Uwierz w ducha” ;)




Gabrysia: Takich tajemniczych straszydeł na zamku czy takich z horrorów to nie. Po prostu w nie nie wierzę. Chociaż, po obejrzeniu Klątwy, bałam się iść w nocy do łazienki :) A dusze po śmierci... Jeśli za życia zapomniały o czymś, to chyba mogą nam dawać jakieś drobne znaki, choćby we śnie. :)

Emilka: Tylko jak wcześniej obejrzałam jakiś straszny horror. Muszę mieć trochę czasu, zanim całkowicie do mnie dotrze, że to zmyślone. ;) Ostatnio właśnie przestałam się bać, nawet w nocy jak nie mogłam zasnąć swobodnie chodziłam po pokoju, siadałam na oknie (bez zapalonego światła! sama jestem zaskoczona). Ale potem obejrzałam „Mamę”, a późnej jeszcze „Sinister”. To był błąd. ;)

Inga: Może dawniej. Teraz bardziej obawiam się rzeczywistości niż nierealnych mar z cmentarzy.

2. Jaką książkę ostatnio przeczytałaś? Podobała Ci się? 




Karolina: ”Felix, Net i Nika oraz Pułapka Nieśmiertelności” – jak dla mnie książka genialna w 
każdym calu, i polecam absolutnie każdemu – zwłaszcza w wieku gimnazjalnym. Czarny humor Neta i genialne wynalazki Felixa to duży plus, akcja niebanalna, a przy tym umieszczona w realiach warszawskiego gimnazjum, więc każdy może we własnym zakresie „przenieść się” do książki ;)




Gabrysia: To chyba był "Przewodnik prawdziwych tropicieli- lato" Adama Wajraka. Bardzo fajnie napisane, oraz zilustrowane. przezabawne rysunki. :) Jestem fanką całej serii. Polecam wszystkim, choć może raczej jako przyjemną lekturę na dobranoc lub do poczytania młodszemu rodzeństwu. :) 
Możemy się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy! No, i oczywiście bardzo mi się podobało. :P


Emilka: Ostatnio przeczytałam „Herbatę z jaśminem” Agnieszki Gil. Świetna książka, skończyłam ją chyba po 2 dniach. Jeszcze bardziej wciągająca jest „Rupieciarnia na końcu świata” (Agaty Mańczyk) i „Telefony to przyjaciela” (Anna Łacina), obie z tej samej serii. Oprócz młodzieżówek lubię też fantastyczne („Igrzyska Śmierci” Suzanne Collins – cała trylogia) i kryminały (ostatnio wciągnęłam się w serię Camilli Läckberg, zaczęłam od „Kaznodziei”, teraz czatuję na „Syrenkę” w bibliotece).  Także jak widzicie jestem molem książkowym, a aktualnie kończę „Forresta Gumpa” (Winston Groom), a w kolejce już czeka „Agrafka” (Izabela Sowa)

Inga: Jeśli chodzi o nowe książki, które przeczytałam ostatnimi czasy jest ich niewiele. Niedokończony kiedyś "Syn Neptuna" - oczywiście świetna książka jak wszystkie z tej serii, "Przeminęło z wiatrem" po raz setny i urywki "Pielgrzyma nad Tinker Creek". Zadowalające.


3. Co wolisz - wakacje, czy ferie zimowe? 

Karolina: Wakacje są dłuższe, poza tym jest ciepło ;)

Gabrysia: Wakacje są dłuższe... Ale lubię i to, i to. Byleby było wolne!

Emilka: Wakacje! Są przede wszystkim dłuższe, no i jest ciepło. Tylko jeden problem – komary… U nas jest ich strasznie dużo! A na ferie tych wszystkich świństw brak.

Inga: Wakacje, rzecz jasna! Cóż by innego mogło bardziej cieszyć szóstoklasistkę? (I to szaloną?).
4. Jakie filmy lub seriale lubisz oglądać? 

Karolina: Seriali oglądam raczej niewiele – czasami „Doktor Hause” czy „Komisarz Alex”. Filmy lubię, ale dobre ;) Jestem stuprocentową fanka komedii Juliusza Machulskiego – szczególnie „Kilera”. Poza tym filmy fantasy, jak nieśmiertelny „Władca Pierścieni”. Do tego dwa filmy-perełki, jak dla mnie arcydzieła, czyli dramat „Skazani na Shawshank” i komediodramat „Forrest Gump”. Czemu? Hm… Chyba sam pomysł na film jest świetny, niebanalny, a na dodatek świetnie zrealizowany.

Gabrysia: Cóż. Horrory, których potem się boję. Np. "Egzorcyzmy Emily Rose." Lub po prostu jakieś zwykłe, obyczajowe. Mogę obejrzeć każdy film, byleby był dobry. A seriali z reguły nie oglądam. Obejrzałam z mamą chyba "Annę German", "Ranczo", kiedyś tam oglądałam "Kryminalne zagadki Miami, "Doktora Hous'a". A najgorsze są chyba polskie komedie romantyczne. :/

Emilka: Seriali za bardzo nie oglądam, tylko czasami jak mam zły humor to obejrzę sobie „Pamiętniki z wakacji” i już uśmiech na twarzy (ach ta cudowna gra aktorów i ten powalający scenariusz). Z filmów lubię najbardziej „Forresta Gumpa”, „Hobbita”, „Igrzyska Śmierci” (już w tym roku kolejna część, „W pierścieniu ognia”!) i „Harrego Pottera”. Ogólnie mam trochę zaległości w filmach, do kina chodzę rzadko, a telewizor zwykle okupuje tata albo brat. ;)

Inga: Seriali nie oglądam, broń Boże! Wstyd się przyznać, że nowoczesny telewizor leży w pudełku i coraz bardziej zarasta kurzem. A jeśli chodzi o filmy wielbię "Piratów z Karaibów", "Władcę Pierścieni", "Harry'ego Pottera", "Hobbita", "Love Story" i istne mrowie innych filmów.
5. Jakie jest Twoje ulubione zwierzę? 

Karolina: Ogólnie czy konkretny gatunek? Z pewnością uwielbiam ptaki, sowy, a z nielatających – psy, szczególnie pasterskie.

Gabrysia: Chyba muszę powiedzieć kot. Lubię wszystkie zwierzęta, ale od mojej "świętej trójcy", czyli Surykatki, Kota i Kici nie ma lepszego zwierzaka. Chociaż jakbym miała psa, to pies byłby moim ulubionym zwierzakiem. Myślę, że każdy po prostu najbardziej lubi swojego pupila.

Emilka: Oczywiście ptaki! Trudno mi wybrać jakiś konkretny gatunek, wszystkie lubię.

Inga: Ojć, wszystkie począwszy od wielobarwnych motyli, poprzez wszelkie ptactwo, na koniach i wilkach skończywszy. Nie lubię jedynie kleszczy i komarów. A jeśli chodzi o zwierzę, które jest moim ulubieńcem... to sądzę, że to lamparty, koty z cichych włoskich zaułków i samotniki wszystkich gatunków i rodzajów.
6. Jakie są Twoje główne zainteresowania? 

Karolina: Ornitologia – to na pewno ;) Uwielbiam towarzyszący każdej obserwacji dreszczyk emocji ;) Poza tym lubię historię, trochę botanikę i psychologię, a w wolnych chwilach fotografuję i piszę.

Gabrysia: Oczywiście ornitologia, ochrona środowiska, fotografia i plastyka.

Emilka: No ptaki przede wszystkim, tak jak wszyscy tutaj :) Poza tym uwielbiam rysować, malować i fotografować. No i jeszcze czytać.

Inga: Oczywiście ornitologia, jazda konna i fotografia przyrodnicza! Prócz tego pasjonuję się też dobrymi filmami, nie gardzę muzyką, i kocham czytać (pisać zresztą też) książki.

7. Jak długo prowadzisz bloga, jak długo Ci zajęło odważenie się na jego założenie? Jak myślisz - było warto?

Karolina: To już prawie 5 miesięcy… ;) Pomysł, żeby założyć osobnego bloga, towarzyszył nam w sumie od początku. Na pewno warto, bo każdy odcinek można łatwo znaleźć, wszystko jest uporządkowane, a i frekwencja nie najgorsza ;)

Gabrysia: Od jak dawna prowadzimy bloga? Zdaje się, że od pół roku. Po prostu Karolina spytała się mnie, czy chcę dołączyć, a ja po chwili się zdecydowałam, i na pewno było warto. Daje to dużo zabawy, a także przynosi korzyści. np. Rozwija się talent literacki. :) Poza tym mam również bloga na Otop juniorze. Prowadzę go już od ponad roku. Zapisuję tam moje obserwacje ptaków oraz pytania ich dotyczące. Ani przez chwilę nie żałowałam, a zdecydowałam się chyba wraz ze znalezieniem tej strony. :)

Emilka: Jak już powiedziała Karolina i Gabrysia – około pół roku. Ja go nie zakładałam, ja się tylko dołączyłam. Najpierw pisałyśmy na Juniorze, a potem przeniosłyśmy się na bloggera. Tutaj jest wszystko „w kupie”. Już wcześniej chciałam pisać jakąś opowieść o ptakach, miałam zamiar przyłączyć się do „Przygód Kawczych”, ale trochę za późno doszłam na Juniora i nie mogłam się połapać w tych odcinkach. Czy było warto? No pewnie! Uwielbiam pisać :)

Inga: Oj, tak. Teraz kiedy o tym myślę sądzę, że warto było założyć blogi "Smak Natury" i "Z dziennika szalonej piątoklasistki" (nota bene już szóstoklasistki), ale teraz nie chcę już innych blogów. To zbyt duży obowiązek, nawet jeśli ma się czas.
8. Co sądzisz o Internecie? Największy śmietnik i zagrożenie, czy przydatne źródło wiedzy? 

 Karolina: Coś po środku. Na pewno sporo rzeczy jest pożytecznych, ale fakt, że Internet to teraz prawie jedyny sposób kontaktu jest trochę smutny – ja na przykład chętnie wróciłabym do pisania listów, mimo, iż długo się czeka (o właśnie, ludzie są jakby bardziej niecierpliwi).

Gabrysia: Jest bardzo przydatny, można znaleźć w nim wiele informacji, odszukać czy porozmawiać ze znajomymi. Nie należy jednak przesadzać i zachować umiar. Wiedzę lepiej sprawdzać ze sprawdzonych internetowych źródeł, a znajomości z anonimem też lepiej nie zawierać. :)

Emilka:Internet? Super sprawa! Można się szybko skontaktować ze znajomymi i dowiadywać różnych ciekawych rzeczy

Inga: Przydaje się co prawda, ale i tak nie rozumiem "fejsomanii"...

9. Wolisz kupować płyty muzyczne, czy ściągać muzykę, ew. kupować gotowe pliki muzyczne przez np. iTunes?

Karolina: Zwykle ściągam muzykę, ale jeśli jakiś wykonawca wyjątkowo mi się spodoba – to wtedy kupuję płytę. Można powiedzieć, że wykonawca powinien czuć się wyróżniony, jeśli mam jego płytę na półce ;)

Gabrysia: Jeśli jestem fanką jakiegoś wykonawcy lub zespołu, kupuję płytę. Jeśli jednak spodoba mi się jeden czy dwa utwory, ściągam piosenkę np. na telefon.

Emilka: Jeżeli jakas piosenka mi się podoba: proste, słucham sobie ją na YouTube. Mam kilka playlist z ulubioną muzyką. Posiadam tylko jedną płytę, bo rzadko słucham z płyt, jeżeli już to z Internetu albo włączam radio. A mój telefon to cegła (tylko troszkę nowsza) i dużo piosenek się na nim nie mieści.

Inga: Wolę ściągać muzykę, jeśli o to chodzi, choć najczęściej ktoś mnie w tym wyręcza ;)

10. Teatr czy kino? 

Karolina: Do teatru chodzę wyjątkowo rzadko, ale atmosfera w tym miejscu jest fantastyczna, i mogłabym tam spędzać sporo czasu. Więc chyba jednak teatr, bo film zawsze można obejrzeć w domu, a nie traci się tak dużo, jak przy sfilmowanym spektaklu. 

Gabrysia: Lubię i to, i to. Zależy od tego, na co mam ochotę. :)

Emilka: Ja wolę kino, jakoś do teatru mnie nie ciągnie. Po prostu czasami kompletnie nic nie rozumiem ze spektaklu, bo jest zbyt „artystyczny”. Później wszyscy dookoła zachwalają i kiwają głowami, a ja stoję na środku i czuję się jak idiota. Równie dobrze ten aktor mógłby założyć sobie worek foliowy na głowę, śpiewać hymn Czeczenii i tarzać we wiórkach kokosowych.

Inga: I teatr i kino. Ale kino lepsze ;)
11. Czy chciało Ci się odpowiadać na te wszystkie pytania? J 

Karolina: Czemu nie? Fajna okazja do zastanowienia się nad niektórymi rzeczami ;)

Gabrysia: No chyba tak. :) Lubię odpowiadać na pytania, chociaż i tak mam ich za dużo na asku. :)
 
Emilka: No pewnie, zawsze jakieś zajęcie na wakacyjną nudę :)


Inga: A miałam duży wybór? ;)



niedziela, 14 lipca 2013

Odcinek 10., sezon I

Odcinek 10 autorstwa Emilki (kormoran_13)

***

Został sam. Leżał bezwładnie na trawie. Poczuł kropelkę rosy spływającą mu po dziobku. Dopiero teraz przypomniał sobie, jak bardzo jest spragniony. Wstał i rozejrzał się. Zauważył, że jest już całkiem zdrowy. Ucieszył się.
Z tyłu stało znajome rozłożyste drzewo, przy którym została porwana Celina. Przed nim rozciągała się łąka. Wszystko widział jak we mgle. "Pewnie porannej" pomyślał. Nagle ujrzał zarys jakiejś postaci. Ciemny ptak zbliżał się coraz bardziej. W końcu rozpoznał tajemniczego przybysza. Jego małe ciałko przeszedł zimny dreszcz. Stał oko w oko z Uchaczem. Próbował uciec, ale jakaś siła trzymała go w jednym miejscu. Po chwili spadł w ciemną otchłań.

***

 - Filip, wstałeś już? Spałeś jak suseł! - puszczyk ujrzał nad sobą roześmiany dziób Stefka.
Uff, a więc to był tylko zły sen.
Podniósł się i leniwie przetarł oczy.
Przez chwilę nie mógł z siebie głosu wydobyć.
Pokój był ogromny. Cały w bielach, granatach i błękitach. Marmurowe kolumny podtrzymywały wysokie sklepienie, które pokrywały liczne malowidła. Na jednej ze ścian znajdowało się ogromne okno z widokiem na królewski ogród. Podłogę pokrywał błękitny i wyjątkowo miękki dywan. Pośrodku stała mała fontanna otoczona gładkimi ozdobnymi kamieniami. Znajdowało się tam również kilka białych szafek o niezliczonej ilości szuflad i schowków, toaletka z lustrem, dwa miękkie fotele, szklany stolik oraz cztery ozdobne łóżka pokryte czyściutką, śnieżnobiałą pościelą. 
 - Łał... - wykrztusił po chwili.
 - Ja też miałam takie wielkie oczy, gdy zobaczyłam to po raz pierwszy. Imponujące, prawda? Każdy pokój gościnny jest urządzony w podobnym stylu - odparła sosnówka krzątająca się po mieszkaniu - Ale to jeszcze nic. Poczekajcie, aż zobaczycie komnatę królowej!
Podeszła do Filipa i zmieniła mu opatrunek.
 - Stefek tak się zachwycił, że po otworzeniu nogi się pod nim ugięły i przewrócił się - powiedział Jynx.
 - I nabiłem sobie tego guza! - dodał z pretensją w głosie wróbelek pokazując niewielki plaster na głowie. 
Glauca siedzącą dotąd cicho w jednym kącie i obserwująca całą sytuację, zachichotała.
Z łazienki przyłączonej do pokoju właśnie wyszedł Bociek. W eleganckiej marynarce i krawaciku w paski. 
 - Coś ty taki wystrojony? - spytał zaciekawiony puszczyk.
Bocian powiesił na jednym z foteli biały jedwabny szlafrok i zwrócił się do Filipa:
 - Za chwilę idziemy na spotkanie z królową, nie słyszałeś? Haha, no tak, zasnąłeś. Ale z ciebie śpioch! Mieliśmy iść wcześniej, ale jakiś dzięcioł, który miał ważniejsze sprawy, nam się "wepchał", więc dali nam pokój, kazali poczekać jeszcze trochę, przebrać się, odświeżyć.
 - Ja się boję, jakie to mogą być sprawy... Pewnie coś z Uchaczem... ten ptak wyglądał na bardzo przestraszonego, cały był zziajany... - zastanawiał się krętogłów.
 - Lekarze też mieli cię wcześniej zabrać, ale z tym dzięciołem przyszło kilka sikorek w opłakanym stanie - odparła Glauca.
 - Co za marna organizacja! Mieliśmy być przyjęci o wiele wcześniej! - denerwował się Stefek.
Sosnówka stanęła w obronie królestwa:
 - Królowa Felicja nigdy tak nie robi. To musiał być naprawdę szczególny przypadek.

***

Leżał w tym samym miejscu, co ostatnio. Łąka, drzewo, kropelki rosy. Już wiedział, co za chwilę się wydarzy. O, jest. Ciemna postać znów idzie powoli w jego kierunku. "To tylko sen, nic złego nie może mi się stać", powtarzał w duchu. Odważnie spojrzał przybyszowi w oczy. Zobaczył, że coś do niego mówi, ale nic nie słyszał. Do jego uszu dotarł dopiero przeciągły jęk puchacza. Puszczyk poczuł w nim złość i tak jakby... żal i smutek? "Nie, nie. To do niego zupełnie niepodobne", przeszło mu przez myśl. Postać zaczęła się wolno oddalać, aż w końcu zniknęła we mgle. Zdezorientowany Filip stał w jednym miejscu zastanawiając się, o co w tym w ogóle chodzi. "Ten sen nie ma sensu!"

Pozdrawiamy,
Sowia Ekipa ;)

poniedziałek, 10 czerwca 2013

odcinek 9, sezon I

Po dosyć długiej przerwie znów wracamy do pracy. Przed wami odcinek 9, autorstwa Gabrysi.



                        Jynx, Stefan i Bociek uważnie wnieśli Filipa do środka budowli. Ich oczom ukazała się przestronna sala z wysokim sklepieniem. Z lewej strony widoczne były wąskie korytarze prowadzące do mniejszych komnat, a z prawej, nie licząc okna w zdobionej ramie, było pusto. Na wprost również znajdowało się kilka mniejszych sal. Jedna z nich miała większe wejście osłonięte zwiewną, jedwabną zasłoną ozdobioną złotymi listkami.
                        - O rany...- powiedział zafascynowany Jynx.
                        - Nie wierzę w to co widzę!- niemalże wykrzyknął wróbel.
              Bociek nic nie powiedział, ale z równym zachwytem przypatrywał się wspaniałemu pałacowi. Z zewnątrz był imponujący, ale wewnątrz w ogóle okazał się niczym wyjęty ze snu. Przyjaciele, nie przyzwyczajeni do takich widoków nie mogli nasycić oczu. Jednak z tego osłupienia wyrwała ich nieznajoma, podstarzała, ale dość sympatyczna sóweczka.
                        - Witajcie! Napatrzyliście się już?- zaśmiała się.
                        - O tak, to jest takie... takie... takie piękne!- odezwał się wreszcie Bociek.
                        - Oj tam, można przywyknąć. Chodźcie za mną, zanim królowa was przyjmie, musicie chwilę poczekać. W końcu wy nie jedyni macie problem- mrugnęła sóweczka i skierowała się w stronę komnat znajdujących się po prawej stronie.
                        Weszli do pokoju, który nie był jakoś szczególnie bogato urządzony, za to dość przytulnie. Sóweczka podrapała się po głowie.
                        - Tu na razie poczekacie. Królowa chce się z wami zobaczyć. Za chwilę przyślę lekarzy, zabiorą chorego puszczyka do szpitala. A wy- jesteście głodni, spragnieni?...
                        - W sumie to ja bym coś zjadł...- rzekł niepewenie Stefek.
                        - Dobrze, więc posiłek też będzie- sóweczka wyszła, po chwili jednak wróciła, prowadząc za sobą dwa kruki. Ptaki zabrały Filipa. Przyjaciele martwili się o niego, ponieważ stracił przytomność. Ale mieli nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Wkrótce pojawiła się urocza sierpówka, która podała posiłek. Kiedy ptaki skończyły jeść, sóweczka powiedziała:
                        - Ja o nic nie pytam, i tak o wszystkim powiecie królowej. Ale może wy chcielibyście o coś zapytać?
                       - Jak ma pani na imię?- strzelił Stefan.
                       - Mam na imię Glauca- zaśmiała się. - A wy?
                       - Ja jestem Jynx, to jest Stefan, to Bociek, a puszczyk to Filip- odpowiedział krętogłów.
                       - Miło mi.
                       - Nam również!- odpowiedział Bociek.
                       - A co my tu będziemy robić?- zadał kolejne pytanie wróbel.
                       - Cóż, królowa wysłucha tego, co macie do powiedzenia, osądzi, no i chyba puścimy was dalej. Chyba, że zdecydujecie się z nami pozostać i nam pomóc. I wasz przyjaciel Filip, musi się wykurować. Chyba własnie tego chcecie.
                       - Tak... Co będzie z Filipem?- spytał Jynx.
                       - To orzekną lekarze. Ale nie sądzę, abyście szybko ruszyli w dalszą drogę.
                       - Filip to wspaniały przyjaciel, musi wyzdrowieć- rzekł smutno bocian.
                       - A skąd tutaj taki zamek? Nigdy o czymś podobnym nie słyszałem- zmienił temat Stefek.
                       - Ten pałac został tu wybudowany niedawno, aby królowa Felicja wraz ze swoim dworem mogła się tu schronić przed Uchaczem- opowiadała Glauca.
                       - A więc wy też macie z nim problemy...- westchnął krętogłów.
                       - Co racja to racja. Ta posiadłość jest dobrze ukryta. Wie o niej tylko rodzina bobrów i dzięcioły, które pomagały nam w budowie tajnej bazy. No i oczywiście członkowie królewskiego dworu. Teraz także wy...
                       - My też jesteśmy ścigani przez Uchacza- rzekł Bociek.
                       - Jednocześnie go szukając...- mruknął wróbel.
                       - Ach, do czego to doszło! To wszystko jest już takie poplątane, że już przestałem rozumieć o co chodzi. Najpierw Myszołów, po nim kolejne porwania, dziwna przeszłość Celiny, pułapki. Teraz jeszcze ten zamek... A co najgorsze, nie wiemy, co będzie z Filipem!- stracił nerwy krętogłów.
                    Wtem rozległ się dźwięk dzwoneczka.
                       - Musimy już iść, teraz wasza kolej!- rzekła sóweczka i wszyscy w pośpiechu ruszyli za nią.
                     Skierowali się w stronę sali osłoniętej jedwabną zasłoną. Przed nią czekały już dwie sikorki, gotowe w każdej chwili odsunąć materiał.
                       - Do czego to doszło...- westchnął jeszcze raz Bociek, zanim zabrzmiał gong.
                     Na ten sygnał sikorki pomału zaczęły podciągać jedwab do góry...  
             







 

poniedziałek, 18 marca 2013

Odcinek 8, sezon 1

Witajcie :)

Odcinek ósmy, autorstwa Ingi :)



- To… Ty ? - Stefan spojrzał na sosnówkę z niemałym zaskoczeniem – To Ty mi pomogłaś ? Jak Ci się udało podźwignąć mnie i Filipa ? Przecież jesteś taka… taka mała…
Sosnówka nie odrzekła nic. Spuściła głowę, a w jej dużych, czarnych oczach zalśniły łzy.
 - Ja… ja nie wiem, jak to się stało… - wyszeptała drżącym głosikiem - Po prostu poczułam nagle siłę, która pomogła mi działać…
- Dziękujemy – Filip spojrzał na nieśmiałą sosnówkę z zamyśleniem – To było naprawdę…
- Wspaniałe ! - dokończył za niego podekscytowany Stefan. Przyjaciele zwrócili ze zdziwieniem wzrok na wróbla, który wpatrywał się w sosnówkę jak urzeczony. - To znaczy… Zachowałaś się niezwykle bohatersko !
Towarzysze wybuchnęli śmiechem na widok zmieszanego wróbla. Po chwili jednak Filip spoważniał.
- Musimy obmyślić plan… - zaczął – Ale na pewno nie tutaj. Ktoś ma propozycję, gdzie możemy się schronić ?
- Ja wiem. - sosnówka spojrzała na czwórkę przyjaciół – Ale nie wiem czy mi zaufacie.
- Chyba nie mamy wyboru – uśmiechnął się Junx – Prowadź !
- Nie tak szybko ! - zawołał Bociek – Przecież Filip jest ranny !
- Oh! No tak! - zająknął się Jynx – To co zrobimy ?
- Może… nosze ? - zapytała sosnówka.

Towarzysze podzieli się szybko i pomknęli do pobliskiego lasu. Bocian zbierał gałęzie i składał koło drzewa, na którym przysiadł ranny puszczyk, a sosnówka i Stefek szukali słomy i sznurków. Jynx zaś pilnował zgromadzonych materiałów. Kolejno przyjaciele pozwiązywali razem gałązki drewna oraz narzucili na to słomę i liście. Wkrótce zaimprowizowane nosze były gotowe. Filip usadowił się na słomie, której było tak dużo, że przez chwilę nie mógł wydobyć się na powierzchnię.

Gdy wszyscy byli gotowi, sosnówka poprowadziła ich do wschodniej partii pobliskiego lasu. Lecieli kilka minut, trzymając między sobą nosze, aż w końcu dotarli do kępy modrzewi, na których znajdowały się przytulne gniazda rodziny sosnówek i raniuszków.
- Oh! Jak tu przyjemnie! Kto tu … - zaczął Jynx, ale po chwili urwał, gdy ich oczom ukazała się potężna konstrukcja zbudowana z gałązek i umocniona mchami i porostami.

Na gałązkach, które wystawały z całokształtu zawieszone były latarnie płonące jasnym ogniem. A do ogromnych drzwi prowadziły schodki stworzone z pnącego się po gałązkach modrzewia winobluszczu. Na szczycie budowli widniała baszta, w której siedział dzięcioł zielony, który wydał odgłos podobny do klaksonu trąbki. Całość była tak wielka, że mogło by się tam zmieścić stado puchaczy.
- Witajcie w Pałacu. - uśmiechnęła się sosnówka – Królowa Felicja na pewno przyjmie was godnie.

Pozdrawiamy :)
Sowia Ekipa

wtorek, 12 marca 2013

Odcinek 7., sezon 1.

Siódmy odcinek autorstwa Emilki :)


Uchacz zdawał się ich nie widzieć. Rozglądał się bacznie dookoła, jakby czegoś szukał. Bociek, Stefek, Jynx i Filip obserwowali go uważnie. Przestraszeni schowali się w jakimś plastikowym koszyku w stodole.
Ogromne drzwi nagle zatrzasnęły się z hukiem. Zapanowała ciemność. Wszyscy przyjaciele siedzieli w bezruchu. Było słychać tylko deszcz cichutko uderzający o rynnę i szybkie bicie czterech małych serduszek.
Filip rozejrzał się dookoła. Na szczęście dobrze widział w ciemności.
„Muszę coś wymyślić. Muszę uratować mnie i moich przyjaciół. Mam mało czasu…” powtarzał w myślach, jednak nic nie przychodziło mu do głowy. Po chwili coś kapnęło mu na dziobek. Zimna kropla wody spłynęła po piórkach. Otrzepał się i spojrzał w górę.
„Że też wcześniej na to nie wpadłem!” Bezszelestnie podleciał do góry. W dachu była dość spora dziura nieumiejętnie wypełniona słomą. Deszcz przez nią przeciekał. Filip z całej siły w nią uderzył. Tak, aby zrobić otwór, przez który będą mogli wylecieć. Później już nic nie pamiętał.

„Co to było?” zaniepokoił się Stefek. Spojrzał w górę, starając się określić źródło hałasu. Ujrzał malutką dziurę w dachu.
 - Spójrzcie tam! Szybko! Uciekajmy! – szepnął przejęty wróbelek. W jednej chwili znaleźli się poza stodołą.
- A gdzie Filip? – zaniepokoił się Jynx. Stefek momentalnie wrócił. Na szczęście szybko znalazł przyjaciela. Był tylko jeden problem: był za mały, aby udźwignąć sowę. Bez namysłu szybko złapał go w pazurki i mocno, mocno ciągnął. Niestety to nic nie dało.
Nagle poczuł niebywałą lekkość, jakby ktoś ciągnął razem z nim. Z łatwością wyciągnął Filipa ze stodoły. W ostatniej chwili.

Drzwi nagle się otworzyły.
 - Mówiłem, żeby nie ruszać tego kota – usłyszeli głos puszczyka uralskiego pomagającego Uchaczowi – może i nie poluje na ptaki, ale podrapać porządnie może, jak widać. No cóż, myślę, że chyba już po kłopocie, tak?
  - Uciekli nam! Daliście im uciec! Straciliśmy cenny czas, głupki! – wrzasnął Uchacz tak głośno, że Bociek prawie spadł z dachu. Jego zachrypły, donośny głos spłoszył małe ptaszki na pobliskim drzewku – Jeszcze ich złapię, zobaczycie!
 - Ich tam nie było, pewnie coś ci się przywidziało. Bo niby którędy by uciekli? Szukajmy dalej…
Przyjaciele nie zamierzali słuchać tej kłótni do końca, dlatego zaczęli uciekać jak najszybciej się da. W stronę lasu, gdzie czuli się bezpiecznie.

 - Ma dość poważne rany. Spadł z dużej wysokości. – oznajmił Jynx. Na szczęście w walizce łozówki była też apteczka. Mogli szybko zrobić Filipowi opatrunek.
Stefek zauważył, że od dłuższego czasu przygląda im się sosnówka. Postanowił do niej podlecieć.
 - Kim jesteś? Dlaczego nas obserwujesz?
 - Ja wcale was nie obserwuję… - zaczerwieniła się sosnówka w spuściła główkę.
 - Chcesz do nas przyjść? Mamy świeże muszki – zaproponował Stefek.
Wieczorem Filip się ocknął. Przyjaciele opowiedzieli mu przygodę.
 -  Nie mogłem cię wtedy wyciągnąć, bo byłeś strasznie ciężki – zaśmiał się wróbelek – ale potem poczułem jakąś lekkość, jakby ktoś mi pomagał. No nie wiem, może moje ćwiczenia nie poszły na marne?
Ptaki zaśmiały się.
 - To ja ci pomogłam. – powiedziała bardzo cicho sosnówka.

niedziela, 10 marca 2013

Odcinek 6, sezon 1.

Odcinek 7, autorstwa Gabrieli

Leciał tak szybko, jak tylko potrafił. Jeśli rzeczywiście mogła to być pułapka, musiał błyskawicznie zawiadomić przyjaciół, którzy znajdowali się teraz w śmiertelnym niemalże niebezpieczeństwie.
Zatoczył krąg nad polaną, a widząc, że chłopaki kręcą się tam jak gdyby nigdy nic, krzyknął:
- Za mną! Najszybciej, jak tylko się da! Musimy uciekać!- wołając to, poleciał w niewiadomą stronę. Całe szczęście, przyjaciele już byli za nim. Zmęczony nieco Bociek zapytał:
- Dlaczego? Co się stało?
- Wygląda na to, że zastawili na nas pułapkę- odpowiedział Filip.
Teraz i pozostali uświadomili sobie, że coś jednak było nie tak... Nagle usłyszeli słaby głos wróbla Stefana:
- Poczekajcie, ja już nie mogę, opadam z sił... - wyjąkał.
Ptaki zwolniły tempo, same również były wyczerpane tym lotem " do nie wiadomo gdzie".
- Pasowałoby gdzieś przenocować...- mruknął krętogłów.
- Ma ktoś pomysł gdzie?- spytał Filip.
Chwila ciszy.
Nagle odezwał się Bociek:
- Ja znam takie miejsce. To stare gospodarstwo. Zaprowadzę was, stąd już niedaleko- po tych słowach zmienił kierunek i obniżył lot. Przyjaciele westchnęli z ulgą. Kłopotów pozbędą się przynajmniej do rana. Stare gospodarstwo było sporo oddalone od lasu, nad rzeką. Wokół znajdowały się łąki, wiele drzew owocowych i ogromny, wiekowy dąb. Samo gospodarstwo składało się z małego domu, kliku innych budynków oraz małego podwórka. Mieszkało tu paru ludzi, królik i gołębie. Towarzystwo miłe, spokojne i bezpieczne. Przyjaciele byli pewni, że nic im się tu nie stanie. Stefek i Jynx trochę obawiali się co do kotów, ale Bociek zdołał ich przekonać. Znał kilka sikorek mieszkających w okolicy. Według nich, te koty nawet nie zwracają na ptaki i myszy uwagi, mają swoją karmę i nic ich poza tym nie interesuje. Tak więc czwórka nietypowych przyjaciół postanowiła przenocować w nieużywanej stodole. Bociek usiadł na dachu, Filip z Jynxem skryli się w belkach pod sklepieniem, a Stefan schował się w rynnie na dachu.
Zapadła noc, na niebie mrugały gwiazdy, świecił księżyc. Na łące grały świerszcze, nad rzeką kumkały żaby. Gdzieś we wsi szczekały psy.
- Śpicie?- zapytał Filip.
- Nie- odpowiedziały mu równocześnie trzy głosy.
- Słuchajcie, wymyśliłem, że trzeba ułożyć listę pytań- powiedział puszczyk.
- Listę pytań? - odezwał się trochę znudzony Bociek.
- Tak, listę pytań. Tak, no wiecie, jak w powieściach kryminalnych. Układamy listę pytań, na które chcemy odpowiedzieć. No, i robimy wszystko, żeby te zagadki rozwiązać.
- No, to dobry pomysł- przyznał Stefan, gdzieś z głębi rynny.
-To ja będę notował w pamięci- powiedział Filip- Pytanie pierwsze- kto i dlaczego porwał Myszołowa?
- Pytanie drugie- odezwał się Bociek- Czy to na sto procent Uchacz? Co on mógł mieć z nim wspólnego? Dobrze robimy, podejrzewając go?
- Może miał jakieś czarne interesy z Myszakiem? Ale... Czy staruszek umiał w ogóle jakieś interesy prowadzić? Może dlatego, że nie umiał, mu się nie poszczęściło?- rozważał Jynx.
- Ja też mam pytanie...- zaczął wróbel- Filipie, opowiadałeś nam coś o swojej nocnej przygodzie. Ktoś na kogoś polował i prawdopodobnie osiągnął swój cel. Dlaczego to było takie dziwne? Przecież ty też nie raz, nie dwa robiłeś podobnie. Dlaczego więc akurat to zdarzenie spowodowało, że nie opuściłeś tej nocy dziupli? To musiało być straszne...- westchnął Stefan - Więc może nie było to dziwaczne polowanie, tylko kolejne porwanie?- głos dobiegający z rynny zadrżał ze strachu. Puszczyk również. Na samo wspomnienie tej chwili źle się czuł. Ale to, co zasugerował Stefek było bardzo prawdopodobne...
- No tak, to możliwe... Ale w takim razie, kto kogo porwał i dlaczego? Uchacz?- zastanawiał się Filip.
No tak, kolejne pytanie bez odpowiedzi.
- A dlaczego porwano łozówkę? I kto? Znowu Uchacz?- zastanawiał się bocian.
- I czy ona była agentką? Dla kogo pracowała? Miała coś wspólnego z Uchaczem? Czemu nic nie powiedziała!? Rany, dlaczego my tak mało o niej wiemy!?- niemalże krzyknął krętogłów Jynx.
- A kim była Mania? Czyżby jednak szpieg puchacza?- Stefan.
- I kto zastawił na nas ta pułapkę, o ile w ogóle to była pułapka?!- Filip.
- A skąd ktokolwiek w ogóle wiedział, że udajemy się na poszukiwania Uchacza? Mieliśmy nikomu nie mówić. Nie wygadaliście?- zapytał ostro Bociek.
Zarówno Junx, Filip, jak i Stefan przecząco pokręcili głowami.
- Co z tego wyjdzie?- westchnął krętogłów.
Nagle wróbel Stefan rzekł:
- Jeszcze jedno pytanie. Co robi Uchacz na dachu sąsiedniego domu!?


Pozdrawiamy,
Sowia Ekipa :)

środa, 27 lutego 2013

Odcinek 5., sezon 1

Odcinek piąty, autorstwa Karoliny.


 - No pięknie! – Stefan był wyraźnie zdenerwowany – Nie ma to jak zaufać pierwszej lepszej muchołówce! I co my teraz zrobimy?
- Spokojnie. Daj mi chwilę, coś wymyślę – powiedział Filip.
Przyjaciele przez jakiś czas siedzieli w milczeniu. Nagle odezwał się Bociek.
- Pamiętacie ten moment, gdy Celina została porwana? Czy nie wspominała przypadkiem coś o swojej walizce? Bo ja ją cały czas mam…
Ptaki wyraźnie się ożywiły. Szybko otworzyły walizkę. Ich oczom ukazały się przedziwne urządzenia –
krótkofalówki, jakieś mini – radia itp.
- Profesjonalna aparatura szpiegowska. Idealny podsłuch najnowszej generacji, chyba jakieś środki
usypiające… - Jynx wymieniał bez zająknięcia.
Przyjaciele spojrzeli na niego zszokowani.
- No co, nie patrzcie tak… W Afryce zapisałem się na szkolenie szpiegowsko – obronne…
- I dopiero teraz nam to mówisz?
- Nie pytaliście…
Stefan przewrócił oczami i westchnął.
- No pięknie… Ale mamy jakieś podstawy… To co – zdecydujmy, co dalej.
- Bociek, ty masz dobry wzrok – podleć trochę i rozejrzyj się po okolicy. Stefan i Jynx w tym czasie poszukają czegoś do jedzenia. A ja rozejrzę się za noclegiem dla was – to powiedziawszy Filip oddalił się bezszelestnie.
Lecąc rozmyślał o wydarzeniach ostatnich dni. Nagle uświadomił sobie bardzo ważną rzecz. Dookoła było cicho. Zbyt cicho. Przerażony swoimi przypuszczeniami zawrócił i pognał do przyjaciół.

niedziela, 24 lutego 2013

Odcinek 4., sezon 1.


Odcinek czwarty, tym razem autorstwa Ingi, czyli Venesuel z Juniora :)


-Biada nam! - jęknął Jynx – Najpierw stary Myszołów, teraz Łozówka? Tym sposobem, nikt z nas się nie ostanie, zanim dotrzemy do siedziby Uchacza
- Niestety... – Stefan, mimo że zawsze był pełen werwy, teraz smętnie zwiesił głowę – Nie mam pomysłu, co teraz zrobić…
- Pozostaje dążyć do celu – ponuro odrzekł Bocian.
Filip milczał. Zmrużył oczy i wydawałoby się, że zasnął, gdyby nie kiwał się miarowo w przód i tył. W rzeczywistości zastanawiał się jak uratować porwanych przyjaciół. W końcu zrezygnowany rzekł :
- Prześpijcie się, o brzasku ruszamy dalej. Ja pierwszy trzymam wartę.
Towarzysze jedynie mruknęli potakująco i usadowili się nieopodal drzewa, na którym zasiadł puszczyk i wkrótce zasnęli. Sam Filip z początku siedział nieruchomo wsłuchując się w odgłos miarowego oddechu przyjaciół i nieprzyjemnego skrzypienia gałęzi poruszanych tchnieniem wiatru.
W końcu usnął i trwał tak do rana.

O brzasku Filipa obudził tryl rodziny Muchołówek, które zamieszkiwały rosły dąb, nazywany także Trznadlim . Puszczyk rozwinął bezszelestnie skrzydła i zleciał do Bociana, który spał jeszcze na zielonej murawie.
- Hmm... ? - Bociek westchnął zaspany – O co chodzi?
- O Uchacza! - odrzekł zeźlony Filip – Wstawaj, niebawem ruszamy.
Na dźwięk samego imienia Uchacza, Bocian otrząsnął się natychmiastowo ze snu.
- Eh... - mruknął – A miałem takie ładny sny o Afryce, także inne od rzeczywistości... niepotrzebnie mnie budziłeś!
- Na marzenia, będzie czas później – powiedział puszczyk - ( Mam taką nadzieję – dodał w myślach ) teraz ruszamy. Pomóż mi obudzić Stefana i Jynxa.
Godzinę później, całą drużyna była gotowa do wymarszu. Już mieli ruszyć, kiedy jakaś nieduża biało – brązowa ptaszyna  usiadła na młodych pędach bluszczu.
- ...Witajcie. - zaczęła nieśmiało – Jestem Mania, muchołówka. Słyszałam nieco o waszych przygotowaniach do drogi. Czyżbyście ruszali do siedziby Uchacza?
- Tak – odparli wspólnie przyjaciele – A... o co chodzi?
- Mogłabym wam wskazać drogę... Wiem, gdzie mieszka! - odrzekła podekscytowana.
Przyjaciele spojrzeli po sobie. Co prawda, Mania wyglądała na godną zaufania, ale ostrożności nigdy za wiele.
- A skąd to wiesz ? - zapytał podejrzliwe krętogłów.
- Zabłądziłam kiedyś w tamte rejony... Nie myślcie, że jestem jego szpiegiem!
- Wierzymy Ci – odparł znużony Filip – Prowadź.
Muchołówka pomknęła przed siebie na północ. Dość długo przedzierali się przez zarośla i zwoje bluszczu. W końcu, kiedy zaczynało się zmierzchać ujrzeli ponurą sosnę, która oplatała się wokół wiotkiej brzozy. Wokół panował półmrok, tylko księżycowa poświata lśniła na szpilkach potężnej limby.
Muchołówka zniknęła.

Pozdrawiamy,
Sowia Ekipa :)

Odcinek 3., sezon 1.

Tym razem odcinek trzeci  - autorstwa Emilki, czyli kormoran_13 z OTOPJuniora :)

Nadałam Łozówce imię Celina. :)


Wieczorem, jeszcze tego samego dnia, Stefek poleciał odwiedzić łozówkę. Spotkał ją tam, gdzie najbardziej lubiła przesiadywać – na starej wierzbie na obrzeżach lasu. Śpiewała swoją pieśń, która jak zwykle była cudowna.
 - A co ty tutaj robisz o tej porze? – spytała mała, brązowa ptaszynka, przerywając swoją piosenkę.
- Wiesz o tym, że porwali myszołowa?
 - Ale jak to? Nie mogli go porwać! On prowadzi mój ulubiony sklep, a niedługo skończy mi się mój puder! Co ja teraz zrobię?
Stefek osłupiał.
 - Żartuję! – zaśmiała się Celina i wesoło zaćwierkała.
Wróbelek odetchnął z ulgą i uśmiechnął się, ale po chwili powiedział:
 - Dobra, to nie czas na żarty. Sytuacja jest poważna. Jutro rano cała nasza „ekipa” zbiera się pod dziuplą Filipa…

Następnego dnia przyjaciele czekali w umówionym miejscu. Stefek przyleciał ostatni.
 - A gdzie łozówka?
 - Ona przecież nie miała z nami lecieć – odparł bociek.
 - Myślę, że powinna nam pomóc. W końcu jest już dorosła. Polećmy po nią – zarządził Filip.
Jak powiedzieli, tak zrobili.
 - Co tak wcześnie? Jeszcze się nie uczesałam! – usłyszeli znajomy głos dobiegający ze starej wierzby.
 - Daj spokój. Uczeszesz się po drodze – odparł zdenerwowany bocian.
 - Dajcie mi pięć minut! Muszę się spakować!
 - Czuję, że będą z nią same kłopoty… - westchnął cicho.
 - Słyszałam to!
Po pięciu minutach Celina zjawiła się z wielką fioletową walizką na kółeczkach. Krętogłów upadłby do wody, gdyby Filip za nim nie stał.

Wieczorem wszyscy usiedli wyczerpani pod drzewem. Podróż była wyczerpująca. Na dodatek Celina bardzo opóźniała ich wyprawę targając za sobą swoją walizkę. Jednak nic nie dodałoby im otuchy tak, jak jej cudowny śpiew.
 - Jeżeli będziemy iść w takim tempie, nie dojdziemy do siedziby Uchacza w ciągu tygodnia – westchnął bociek.
 - A dlaczego idziemy akurat do niego? Przecież nie wiemy dokładnie, kto go porwał. – spytał Stefek.
 - On jest pierwszy na liście podejrzanych – odparł Filip.
Kilka sekund później zobaczyli czarną sylwetkę jakiegoś dużego ptaka, który krąży nad polem. Przeleciał im przed oczami i przez chwilę stali, a właściwie siedzieli jak wryci. W tym samym momencie cudowna pieśń łozówki została przerwana. Celina została porwana przez tajemniczą istotę. Usłyszeli tylko jej cichutki pisk:
 - Walizka…

Pozdrawiamy :)
Sowia Ekipa