niedziela, 24 lutego 2013

Odcinek 4., sezon 1.


Odcinek czwarty, tym razem autorstwa Ingi, czyli Venesuel z Juniora :)


-Biada nam! - jęknął Jynx – Najpierw stary Myszołów, teraz Łozówka? Tym sposobem, nikt z nas się nie ostanie, zanim dotrzemy do siedziby Uchacza
- Niestety... – Stefan, mimo że zawsze był pełen werwy, teraz smętnie zwiesił głowę – Nie mam pomysłu, co teraz zrobić…
- Pozostaje dążyć do celu – ponuro odrzekł Bocian.
Filip milczał. Zmrużył oczy i wydawałoby się, że zasnął, gdyby nie kiwał się miarowo w przód i tył. W rzeczywistości zastanawiał się jak uratować porwanych przyjaciół. W końcu zrezygnowany rzekł :
- Prześpijcie się, o brzasku ruszamy dalej. Ja pierwszy trzymam wartę.
Towarzysze jedynie mruknęli potakująco i usadowili się nieopodal drzewa, na którym zasiadł puszczyk i wkrótce zasnęli. Sam Filip z początku siedział nieruchomo wsłuchując się w odgłos miarowego oddechu przyjaciół i nieprzyjemnego skrzypienia gałęzi poruszanych tchnieniem wiatru.
W końcu usnął i trwał tak do rana.

O brzasku Filipa obudził tryl rodziny Muchołówek, które zamieszkiwały rosły dąb, nazywany także Trznadlim . Puszczyk rozwinął bezszelestnie skrzydła i zleciał do Bociana, który spał jeszcze na zielonej murawie.
- Hmm... ? - Bociek westchnął zaspany – O co chodzi?
- O Uchacza! - odrzekł zeźlony Filip – Wstawaj, niebawem ruszamy.
Na dźwięk samego imienia Uchacza, Bocian otrząsnął się natychmiastowo ze snu.
- Eh... - mruknął – A miałem takie ładny sny o Afryce, także inne od rzeczywistości... niepotrzebnie mnie budziłeś!
- Na marzenia, będzie czas później – powiedział puszczyk - ( Mam taką nadzieję – dodał w myślach ) teraz ruszamy. Pomóż mi obudzić Stefana i Jynxa.
Godzinę później, całą drużyna była gotowa do wymarszu. Już mieli ruszyć, kiedy jakaś nieduża biało – brązowa ptaszyna  usiadła na młodych pędach bluszczu.
- ...Witajcie. - zaczęła nieśmiało – Jestem Mania, muchołówka. Słyszałam nieco o waszych przygotowaniach do drogi. Czyżbyście ruszali do siedziby Uchacza?
- Tak – odparli wspólnie przyjaciele – A... o co chodzi?
- Mogłabym wam wskazać drogę... Wiem, gdzie mieszka! - odrzekła podekscytowana.
Przyjaciele spojrzeli po sobie. Co prawda, Mania wyglądała na godną zaufania, ale ostrożności nigdy za wiele.
- A skąd to wiesz ? - zapytał podejrzliwe krętogłów.
- Zabłądziłam kiedyś w tamte rejony... Nie myślcie, że jestem jego szpiegiem!
- Wierzymy Ci – odparł znużony Filip – Prowadź.
Muchołówka pomknęła przed siebie na północ. Dość długo przedzierali się przez zarośla i zwoje bluszczu. W końcu, kiedy zaczynało się zmierzchać ujrzeli ponurą sosnę, która oplatała się wokół wiotkiej brzozy. Wokół panował półmrok, tylko księżycowa poświata lśniła na szpilkach potężnej limby.
Muchołówka zniknęła.

Pozdrawiamy,
Sowia Ekipa :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz